Od czego zaczęła się awantura na
dzisiejszej sesji? Od wniosku radnego Piotra Papaji skierowanego do
Przewodniczącego Buchwalda. Wniosek dotyczył tego, by po każdej
sesji odbyła się audycja w Radio Piekary, w której prezentowane byłyby najważniejsze informacje z sesji i omawiano uchwały istotne z
punktu widzenia mieszkańców.
Radny stwierdził, że praktycznie
sesje rady miasta nie są obecne na antenie radia, natomiast obecne
są osoby z różnych zakątków Polski, które mówią o swoich
problemach. Zdaniem radnego,
w Radio Piekary za mało mówi się o
pracy Rady Miasta i podejmowanych na sesji decyzjach.
Ponieważ Miasto utrzymuje Radio, to
Radio powinno również prezentować sprawy naszego miasta, gdyż
mieszkańcy mają deficyt informacji – powiedział P.Papaja.
Do propozycji radnego odniósł się
w-ce Prezydent Turzański mówiąc, że jest zdziwiony tym wnioskiem,
gdyż jest przecież na antenie audycja „Nasze sprawy”. W weekend
mamy serwis informacyjny poświęcony wyłącznie wydarzeniom z
Piekar Śląskich – powiedział Prezydent.
„Jeśli macie coś do powiedzenia, to
zaproście dziennikarza i oni o tym będą mówić” - K.Turzański.
Dziennikarze są obecni na wszystkich
imprezach, które się dzieją w Piekarach Śląskich np. na balu
organizowanym przez radną Kossakowską. Jeśli każdy z radnych
wypowiedziałby się po minucie, to mamy 23 minuty i żaden słuchacz
tego nie zniesie – zdaniem Prezydenta.
Prezydent proponuje radnym
wykorzystywać audycję „Nasze sprawy”.
Zdaniem radnego P.Papaji, Prezydent nie
do końca zrozumiał o co mu chodzi, a chodzi o to, by Rada Miasta
jako organ miała swój czas na antenie Radia na omówienie ważnych
spraw po każdej sesji. Jak tłumaczył radny mogą to zrobić np.
Przewodniczący Rady Miasta, czy Przewodniczący Komisji. Zdaniem
radnego informacja o balu nie jest związana z sesją i pracą Rady
Miasta.
Piotr Papaja zaproponował 10-30
minutową audycję, w ramach której mieszkańcy mogliby bezpośredni
na antenie skomunikować się z radnymi, co należy się mieszkańcom.
Do dyskusji włączyła się oburzona
radna G.Kossakowska mówiąc „to nie jest taki sobie bal, to jest
bal, który przynosi korzyść naszym piekarskim dzieciom”.
Zapytała radnego: „Czy przyczynił się do tego, żeby było ileś
tam fantów? Więc nie taki tam...” (...) „Pan nie był, bo pan
się nie włącza” „To jest prawda, tak że pan się potem
denerwuje. Jak mnie pan chce niszczyć to przynajmniej sponsorów
moich niech pan zostawi w spokoju i tych, którzy przyczyniają się
do tego balu”.
Radna stwierdziła, że jest oburzona
postawą radnego, mówiąc: „Te dzieci dla pana nic nie znaczą”.
Dyskusja stawała się coraz bardziej
żenująca i nabierała rozpędu, niekoniecznie we właściwym
kierunku, o czym w części 2.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz