wtorek, 29 września 2020

Lockdown w szkołach

 W związku z epidemią i zamknięciem w pierwszej połowie roku placówek kultury, oświatowych, przedszkoli, w przestrzeni publicznej pojawiły się doniesienia jakoby miasto dzięki temu zaoszczędziło.

Radna Małgorzata Gruszczyk na ostatniej sesji RM zapytała Skarbnika, czy w związku z lockdownem i zamkniętymi np. placówkami oświatowymi pojawiły się jakieś oszczędności. Skarbnik odpowiedział, że trudno mówić tu oszczędnościach dlatego, że trzeba było przygotować placówki od września do nowej rzeczywistości. Są natomiast obszary jak DPS- y, gdzie wydatki były zwiększone. W ocenie Skarbnika miasto nie wygenerowało żadnych oszczędności w związku z lockdownem. Do pytania radnej odniósł się również w-ce Prezydent Paweł Słota:

„Ja chciałbym po raz kolejny powtórzyć jak potwierdził pan skarbnik, miasto Piekary Śląskie nie zarobiło w pierwszym półroczu tego roku, ani także na covidzie na edukacji. Pan radny Papaja, prosiłbym żeby uważnie słuchał, ponieważ pan Skarbnik poinformował go, że do edukacji tylko na pół roku dopłaciliśmy. Natomiast ja chciałbym jednoznacznie oświadczyć, że nie postąpiliśmy podobnie jak sąsiednie miasta nie tylko tutaj na Śląsku, ale również w kraju, ponieważ my nie wysłaliśmy na postojowe pracowników administracji i obsługi. Oni przez cały okres pandemii, która trwa do tej pory i pomimo tego, że szkoły były zamknięte, pobierali 100% wynagrodzenia. Nie wysłaliśmy nikogo na postojowe. Również nie odebraliśmy nauczycielom nadgodzin. Jeśli była taka konieczność nauczyciele pracowali w godzinach ponadwymiarowych i za te nadgodziny otrzymali wynagrodzenie. W żaden sposób nie wprowadziliśmy żadnych oszczędności lub innych rozwiązań, które zaskutkowały na zmniejszeniu wynagrodzenia lub znalezieniu jakiś oszczędności pomimo tego, że inne miasta takie rozwiązania wybrały i się na nie zdecydowały. My wiedząc jaka sytuacja jest rodzin piekarskich, tych związanych z oświatą, na takie działania się nie zdecydowaliśmy. Więc w związku z tym pomimo tego, że nauka była prowadzona zdalnie, że szkoły były pozamykane, w Piekarach Śląskich wszyscy w kwestii oświaty czy to są pracownicy tablicowi, dydaktyczni, czy to jest obsługa i administracja otrzymywali 100% pensji, a w przypadku wypracowania nadgodzin również wynagrodzenie za te nadgodziny.”

poniedziałek, 28 września 2020

PIT w czasach pandemii

 Jednym z podstawowych dochodów każdego samorządu są wpływy z PIT od osób fizycznych.

Te dochody samorządów w ostatnim czasie mocno spadły, na co wpływ miała pandemia i rządowe ograniczenia w gospodarce. Wielu pracownikom ograniczono etaty, innych wysłano na bezpłatne urlopy, jeszcze innych zwolniono. Skoro spadły dochody pracowników to zapłacą niższy podatek.

Ten problem dotyczy również naszego miasta. Skarbnik Miasta poinformował, że w pierwszym półroczu dochody z PIT spadły o 3 mln zł. Wcześniej zakładano wzrost dochodu z podatku PIT, jednak aktualna sytuacja w gospodarce wszystko zweryfikowała. Jak powiedział Skarbnik, na koniec roku utrata dochodu z podatku PIT może wynosić ok. 6 mln zł. W dużych miastach ten spadek dochodów jest znacznie większy. Ta sytuacja powoduje, że samorządy zaczynają szukać oszczędności oraz próbują sobie zrekompensować tę stratę w najprostszy sposób - podwyżkami. Na to się nakładają jednocześnie niższe środki przekazywane z budżetu centralnego.

Przykład: subwencja oświatowa, która wzrasta w dużo wolniejszym tempie niż wydatki gmin na oświatę. Nasz samorząd w tym obszarze już poczynił pewne działania, które odbiją się na jakości edukacji, ale to już osobny temat.

Władze mogą zadłużać gminy na co dostały zielone światło od rządu. Nasze miasto już jest mocno zadłużone. Czego możemy się spodziewać w najbliższym czasie? Analizując sytuację myślę, że umiarkowany optymizm to chyba i tak będzie na wyrost.

czwartek, 24 września 2020

Co mocno zbulwersowało i wzburzyło radnych opozycji

Na nadzwyczajnej sesji RM poświęconej termomodernizacji osiedla radnych opozycji zbulwersowała i mocno rozsierdziła wypowiedź radnego Łukasza Ściebiorowskiego, którą to wypowiedź radna Małgorzata Gruszczyk nazwała „zwykłym draństwem”.

Łukasz Ściebiorowski: „Państwo radni tak podkreślają jak im to zależy na inwestycjach w Piekarach realizowanych, jak wspieracie, ale przecież fakty mówią zupełnie o czymś innym. Większość zadań, które zapisujemy w budżecie, ich finansowanie, zmiany w budżecie, czy to sam budżet, w najlepszym przypadku państwo się wstrzymujecie albo jesteście przeciw, więc praktycznie nie wiem jak to wsparcie ma wyglądać w państwa wykonaniu. Już nie wspomnę o tym, że w poprzedniej kadencji jeden z radnych z Klubu Radnych PiS zawiadamiał prokuraturę o wykupieniu mieszkań Arrady, że to działanie na szkodę miasta. Takie zawiadomienia dotyczyły również MDK-u, kina. Państwu nie podobał się basen i wodny plac zabaw też. Wszystkie te inwestycje w jakiś sposób kwestionowaliście, ich zasadność, legalność. Myślę, że w przypadku Osiedla Wieczorka jest tutaj podobnie.(...) Jakoś nie wierzę niestety tutaj radnym Klubu PiS, że państwo nas tak wspieracie, bo ciągle niestety to jest podcinanie, czy utrudnianie tego co robimy. (…) Ja wiem oczywiście, że niektórym radnym, i tu się zwracam do radnych Klubu PiS, na czym polega wasz problem szanowni radni, wasz niestety, posła którego wspieracie. Nie macie jak pokazać starych odrapanych ścian, odpadających tynków, szarzyzny która panuje, dymiących kominów, bo jest ich tam coraz mniej. Myślę że taki obrazek by wam pasował i moglibyście wspólnie z anonimowymi stronami pokazywać takie obrazki i krzyczeć jak to prezydent miasta nic nie robi. Jak to radni Obywatelskiego Klubu Radnych nie podejmują żadnych inicjatyw, jak to jest źle na tym osiedlu i w mieście. I myślę, że to co dzisiaj się tu dzieje, to już jest troszeczkę taki akt desperacji z państwa strony i takie pokazywanie w krzywym zwierciadle obrazu miasta. Ja myślę, że... nie chcę posądzać o taki brak odpowiedzialności zacietrzewienie, ale czy naprawdę chcieliście żeby pozostawić to osiedle samemu sobie na kolejne dziesiątki lat? Teraz można by zapytać z czym państwo walczycie? Z czym? (…) Konsekwentnie wspólnie z mieszkańcami zmieniamy Piekary Śląskie na lepsze na bardziej przyjazne i komfortowe do życia. Nie chcecie państwo w tym uczestniczyć, brać za to odpowiedzialności, to szanowni radni przynajmniej nam nie przeszkadzajcie”.


A.Skotarek Ja się chcę zwrócić do pana radnego Ściebiorowskiego. Ja sobie nie życzę insynuowania takich wniosków i oskarżania mnie o brak wrażliwości wobec mieszkańców Osiedla Wieczorka. (…) Ja sobie nie życzę panie Ściebiorowski, żeby pan w ten sposób i to na wizji mówił mieszkańcom miasta, że mnie nie zależy na ich bezpieczeństwie. To jest naprawdę poniżej wszelkiej krytyki . Proszę mnie przeprosić.”



sobota, 19 września 2020

Sesja nadzwyczajna poświęcona termomodernizacji osiedla cz.2

Po wystąpieniu Dyrektora Delegatury NIK w Katowicach głos zabrał w-ce Prezydent Krzysztof Turzański prezentując swoją opinię w całej tej sprawie.

Odnosząc się do złożonego wniosku aplikacyjnego powiedział: „Nieszczęście tego wniosku polega na tym, że dokładnie tak zrobiliśmy. Zlecony został audyt profesjonalnej firmie, która miała przygotować go, a który miał być podstawą wypełnienia wszystkich dokumentów. I ten audyt, właśnie ten, wykonany przez profesjonalistów, za który zapłaciliśmy grube pieniądze, stał się podstawą wszystkich popełnionych błędów.” Dodał, że: „Ten błąd, który się pojawił, on się pojawił niestety nie po stronie ZGM-u, czy Urzędu Miasta, tylko po stronie firmy wyłonionej w przetargu”.

W tym momencie należy przypomnieć co ustaliła Najwyższa Izba Kontroli. ZGM był umową zobowiązany do weryfikacji dostarczonych dokumentów przez firmę audytorską, czego ZGM nie zrobił. Gdyby ZGM rzetelnie podszedł do Projektu i zweryfikował dokumenty prawdopodobnie nie doszłoby do całego tego „zamieszania”. Zgadzam się z w-ce Prezydentem, że błąd nie pojawił się po stronie ZGM-u. Po stronie ZGM było zaniechanie oraz niedopełnienie warunków umowy z firmą audytorską. Nie bronię w tym momencie firmy audytorskiej, ani nie obarczam winą, gdyż nie znamy jej stanowiska w tej sprawie. Nie wiemy jak skonstruowana została umowa oraz jakie wymogi były w specyfikacji przetargowej.

Tak na marginesie - znając podstawowe kryteria jakimi się UM kieruje wybierając daną firmę w przetargu domyślam się, że wybrano najtańszą firmę jak to przeważnie jest czynione. Zasada jest taka, że za mniejsze pieniądze otrzymuje się towar niższej jakości.

W-ce Prezydent powiedział: „Przez kilkadziesiąt lat zaniedbań doszliśmy do momentu w którym trzeba było zrobić natychmiast i wszystko”. Natychmiast... ale nie byle jak. Dochodzą sygnały od mieszkańców o przeciekających dachach, więc chyba nie wszystko zostało zrobione. Fakt, Prezydent zapowiedział, że budynki dalej będą remontowane, czyli klatki schodowe i dachy. Kiedy tego już nie wiadomo.

Prezydent poruszył też w swojej wypowiedzi aspekt warunków konkursu, których jak stwierdził nie do końca rozumie.

Przed przystąpieniem do konkursu należałoby się zapoznać z jego warunkami, a nie narzekać później że warunki mi nie odpowiadają. Nim zaciągnę kredyt wcześniej zapoznaję się z jego warunkami, a nie odwrotnie. Jeżeli nie odpowiadają mi warunki kredytu po prostu go nie biorę.

Dalej powiedział: „Co jest najbardziej przykrego w tej całej sytuacji w moim przekonaniu to to, że WFOŚiGW celowo zablokował możliwość kontynuowania jakiejkolwiek współpracy”.

Moim zdaniem jest to dość poważne oskarżenie.

K.Turzański:„Ja ciągle będę uparcie powtarzał, że w moim przekonaniu cały ten projekt został położony ze względów politycznych, bo nie ma takich błędów, których nie można skorygować i poprawić”.

„Gdyby nie kwestie polityczne to dałoby się ten projekt skorygować i doprowadzić wspólnie do końca, ale takiej woli nie było”.

Z tego co wiem, a rozmawiałem z pracownikami WFOŚiGW to było nieco inaczej. W mojej ocenie woli współpracy nie było, ale ze strony ZGM. Przypomnę kilka faktów, które Prezydent pominął. Kiedy okazało się, że dokumenty aplikacyjne nie są zgodne ze stanem faktycznym WFOŚiGW poprosił ZGM o wyjaśnienia i wyprostowanie całej sytuacji. Ponieważ ZGM nie wyjaśnił od czerwca 2018 r. zastrzeżeń pracowników WFOŚiGW, 19 grudnia 2018 r. wystosowano pismo, w którym poinformowano o cofnięciu dofinansowania 9 budynków ze skutkiem natychmiastowym. Prezes WFOŚiGW p. Bednarek zaprzeczył jakoby miał blokować realizację inwestycji. Jak powiedział to ZGM nie przesyłał dokumentów przez co WFOŚiGW nie mógł dokonać weryfikacji. Należy też przypomnieć, że to nie WFOŚiGW ustalił zasady konkursu tylko instytucja nadrzędna zarządzająca środkami unijnymi i WFOŚ nie może tych zasad modyfikować. Wszystkie strony mogły wszelkie sprzeczności wyjaśnić na spotkaniu, które odbyło się w maju 2019 roku z inicjatywy WFOŚiGW. Niestety jak poinformował Prezes Bednarek zarówno Władze naszego miasta jak i dyr. Bielawska zaproszenia nie przyjęli.

Prezydent Turzański powiedział, że nie ma takich błędów który nie można skorygować i poprawić. Kiedy ZGM przesłał w końcu poprawiony audyt energetyczny, a WFOŚiGW na nowo przeliczył punkty, okazało się że z11 skontrolowanych budynków aż 9 z nich uzyskało zbyt małą ilość punktów, by otrzymać dofinansowanie. To spowodowało, że ZGM stopniowo zrywał kolejne umowy.

Jak zaobserwowałem w całej tej sprawie pojawia się dużo niedomówień, przeinaczeń czy naciągania faktów. Czemu miało służyć ukrywanie raportu NIK, skoro całą winę za upadek Projektu miałaby niby ponosić firma opracowująca audyt? Wygląda na to, że UM popełnił mnóstwo błędów w polityce informacyjnej dotyczącej termomodernizacji osiedla.

Cdn.



wtorek, 15 września 2020

Negatywna ocena NIK organów Miasta Piekary Śląskie

 „Najwyższa Izba Kontroli ocenia negatywnie działania organów Miasta Piekary Śląskie w zakresie objętym kontrolą” - czytamy w Wystąpieniu Pokontrolnym Najwyższej Izby Kontroli dotyczącym przygotowania realizacji termomodernizacji budynków mieszkalnych na Osiedlu Wieczorka.


Raport NIK jest niekorzystny zarówno dla Władz Miasta, jak i ZGM. Może dlatego, jak poinformowała ostatnio na sesji radna Agnieszka Skotarek, kiedy w ramach Komisji Rewizyjnej zwróciła się do dyr. Bielawskiej o jego udostępnienie ta odmówiła. Podobno odgórnie zakazano jej udostępniania tego dokumentu. Całe szczęście nie da się wszystkiego zakopać pod ziemię tak, żeby znikło bezpowrotnie.

W swoim dokumencie NIK zwróciła uwagę na fakt, że UM przeprowadził w 2014 roku kontrolę ZGM, w wyniku której stwierdzono 148 nieprawidłowości. Aż 61 nieprawidłowości dotyczyło wykonywania obowiązków przez pracowników ZGM. Tu nasuwa się pytanie - co zrobiła dyr. Bielawska od tego czasu by tę sytuację poprawić. Po wpadce z Projektem termomodernizacji Osiedla, chyba raczej niewiele, co potwierdza raport NIK.

W przypadku Urzędu Miasta NIK stwierdziła jednoznacznie, że nadzór Prezydenta Miasta nad działalnością ZGM okazał się nieskuteczny.

Wskutek słabego nadzoru ze strony Władz Miasta oraz nierzetelnego działania pracowników ZGM preferencyjne finansowanie Projektu zastąpiono kredytem komercyjnym. To według NIK „będzie skutkowało wyższymi kosztami obsługi zadłużenia”. Za błędy pracowników, urzędników, zapłacą teraz mieszkańcy. Co ciekawe, Urząd, mimo swoich zastrzeżeń co do funkcjonowania ZGM, zlecił przygotowanie priorytetowej inwestycji dla Miasta właśnie Zakładowi Gospodarki Mieszkaniowej.

Mimo nieprawidłowości w ZGM, jakie wykazała pierwsza kontrola, Pani Prezydent nie skontrolowała Zakładu ponownie - czytamy w raporcie. Pani Prezydent wyjaśniła, że ZGM w Piekarach Śląskich posiada w swych szeregach wyspecjalizowaną i wykwalifikowaną kadrę do realizacji wszelkich zadań. Najwyższa Izba Kontroli stwierdziła jednak co innego, a co więcej - kontrola przeprowadzana przez UM w 2014 roku również.

Kontrolerzy NIK zauważyli, że 41 pracowników ZGM, którzy uczestniczyli w przygotowaniu wniosków aplikacyjnych nie miało zawodowego doświadczenia w tym zakresie.

Prezydent Turzański w zasadzie całą winą za upadek Projektu obarczał firmę przeprowadzającą audyt. NIK stwierdziła jednak, że podstawową przyczyną zaistniałej sytuacji było nierzetelne działanie ZGM na etapie odbioru dokumentacji od audytora energetycznego, gdyż w żaden sposób ta dokumentacja nie została zweryfikowana. Takie postępowanie jest nie do obrony. Dokument pokontrolny pokazuje, że zawyżenie we wnioskach aplikacyjnych parametrów z jednej strony umożliwiło uzyskanie obietnicy dofinansowania, jednak z drugiej narażało wnioskodawców na cofnięcie tej obietnicy. Kiedy czasami omawiano na komisjach jakiś projekt uchwały nie do końca zgodnej z prawem słyszałem – może Wojewoda nie zauważy i się uda. W przypadku Projektu termomodernizacji - nie udało się.

Podobnie jak w przypadku organów Miasta, Najwyższa Izba Kontroli negatywnie ocenia przygotowanie ZGM do Projektu. Podstawowy zarzut to brak weryfikacji pod kątem merytorycznym przez ZGM audytu energetycznego, mimo iż umowy zawarte z wykonawcą audytu nakładały na zamawiającego obowiązek weryfikacji dokumentacji. Skoro taki obowiązek na ZGM nakładała umowa a ZGM niedopełnił tego warunku, to trudno obarczać całą winą za fiasko Projektu audytora. Prezydent Turzański zapowiedział, że firmę audytorską pozwą do sądu. Kiedy okazuje się, że ZGM nie dopełnił obowiązku weryfikacji dokumentacji audytorskiej, tym samym warunków umowy, nie daję wielkich szans na wygranie tej sprawy.

W przypadku ZGM NIK stwierdziła również, że pomimo posiadanych dokumentów świadczących o samowoli lokatorów w zakresie zmiany ogrzewania na gazowe, ZGM nie podjął żadnych działań w tym zakresie, tym samym nie zapewnił bezpiecznego użytkowania nieruchomości przez siebie zarządzanych. Z Wystąpienia Pokontrolnego dowiadujemy się, że ZGM w momencie składania wniosków aplikacyjnych był w posiadaniu informacji świadczących o zmianie sposobu ogrzewania w poszczególnych mieszkaniach. Co więcej - sam wydawał zgody na zmianę sposobu ogrzewania na inne niż węglowe. Co innego jednak na sesji mówiła dyr. Bielawska. Gdyby coś takiego miało miejsce za rządów S.Korfantego, dawna opozycja, a dzisiejsza koalicja rządząca, już dawno domagałaby się odwołania dyrektora ZGM.

Podsumowując.

Tak przygotowany Projekt nie miał szans na akceptację. Przewodniczący RM, Tomasz Wesołowski, broniąc ZGM powiedział: ten nie robi błędów, kto nic nie robi. Owszem, tylko tu były zaniechania i nierzetelne podejście do tematu, a nie błędy. Jeżeli ktoś nie sprawdził dokumentacji, a miał taki obowiązek, to nie jest błąd tylko niedopełnienie obowiązków. Jeżeli ktoś nie nadzorował właściwie całego Projektu, to też nie jest błąd. To są zaniechania. Raport NIK nie pozostawia złudzeń. Był hurraoptymizm, ale w tych okolicznościach to nie mogło się udać. Niestety. Pytanie, czy Władze Miasta wyciągną właściwe wnioski z zaistniałej sytuacji, bo jak na razie, to nic na to nie wskazuje.


poniedziałek, 14 września 2020

Niewygodna sesja

 W dniu dzisiejszym odbyła się 25 nadzwyczajna sesja Rady Miasta Piekary Śląskie zwołana na wniosek głównie radnych Klubu PiS. Obrady w całości poświęcone były jednemu tematowi – termomodernizacji Osiedla oraz utracie dofinansowania zewnętrznego z WFOŚiGW na tą inwestycję. Pojawiło się kilka ciekawych wątków, które Państwu przybliżę dzieląc relację na dwie części: 1. wystąpienie Dyrektora Delegatury NIK w Katowicach i omówienie ustaleń pokontrolnych 2. „ciekawy” przebieg samej dyskusji radnych, którą swoim wystąpieniem zdecydowanie podgrzał radny Łukasz Ściebiorowski. Swoje 3 grosze dołożył też radny Maciej Czempiel.

Nim przejdę do konkretów w kolejnym poście, w tym poruszę inny wątek. Zdecydowanie temat „spalonego”, największego w historii Piekar Śląskich Projektu jakim jest termomodernizacja kilkudziesięciu budynków na Oś. Wieczorka, nie jest na rękę Władzy zwłaszcza obecnie, po ustaleniach NIK. Może też dlatego, aby sesji poświęconej tematowi termomodernizacji nie nadawać większego rozgłosu, tym razem Władze nie zdecydowały się na opublikowanie na głównej stronie UM informacji o terminie i dacie obrad. W BIP taka informacja się ukazała jednak na stronie UM już nie. Dotychczas kilka dni przed sesją UM na swojej stronie zamieszczał informację dla mieszkańców o terminie i tematach najbliższej sesji Rady Miasta. Tym razem okazało się, że wyższy priorytet miały informacje typu: szczepienie lisów, czy konkurs -Górnik zmierzy się z Lechią. Czyżby Władze uważały, że wielomilionowa inwestycja, która ma bezpośredni wpływ na kilka najważniejszych z punktu widzenia mieszkańców kwestii była mało istotna? Obserwując piekarski samorząd od wielu lat oraz mając jako taką wiedzę na jego temat widzę, że zaczyna się dziać coś niedobrego.

Cdn.

czwartek, 10 września 2020

Czy marchewka to roślina, czy może warzywo?

 Czy marchewka to roślina, czy warzywo? Odpowiedź jest niby oczywista, jednak okazuje się, że nie dla każdego. Odpowiedź nabiera rzeczywistego znaczenia w przypadku segregacji odpadów o czym ostatnio sporo się w Piekarach pisze. W naszym mieście radni uchwalili prawo miejscowe, które rozdziela bioodpady na dwie frakcje: frakcję kuchenną oraz odpady zielone. Tak więc kupiona w sklepie marchewka i przyniesiona do kuchni staje się odpadem kuchennym, natomiast rosnąca w ogródku marchewka jest rośliną. Odpowiednio to wszystko musimy posegregować, bo urzędnicy straszą kontrolami, o czym czytamy na stronie UM. Marchewkę z kuchni musimy wyrzucić do odpowiedniego pojemnika, a marchewkę z przydomowego ogródka do... i tu spotkałem się ze sprzecznymi odpowiedziami ze strony urzędników. Jeden wielki galimatias. Pewnego razu akurat byłem w domu, kiedy auto ZGK przyjechało po odpady zielone. Ja akurat miałem wystawione odpady BIO (bo to był ich dzień odbioru) i ku mojemu zdumieniu panowie moje odpady BIO i trawę od sąsiada załadowali na ten sam samochód czyli razem. Tak się zastanawiam po co mam zbierać osobno odpady kuchenne i zielone skoro odbiera je to samo auto? Czy to jest dobry przykład dla mieszkańca kiedy widzi tego typu działania firmy odbierającej odpady notabene spółki miejskiej? Co ciekawe według Ministerstwa Ochrony Środowiska, odpady BIO to są: odpadki warzywne i owocowe (w tym obierki itp.), gałęzie drzew i krzewów, skoszona trawa, liście, kwiaty, trociny i kora drzew, niezaimpregnowane drewno, resztki jedzenia. Piekarscy urzędnicy poszli w tym wypadku o krok dalej. I tak dobrze, że nie wprowadzili trzeciej frakcji BIO: owoce tropikalne. Koszty wywozu rosną, bo jeżeli narobiło się dodatkowych frakcji to i kursów jest więcej, a transport i pracownicy kosztują. Wszelkie koszty jak zawsze przerzucane są na mieszkańca. Dlaczego w innych gminach odbierane są odpady BIO jako jedna frakcja a w Piekarach musi być inaczej – tego nie rozumiem.

Andrzej Zagórnik na stronie UM pisze: „Gdy nauczymy się we właściwy sposób prowadzić selektywną zbiórkę śmieci wytworzonych przez nasze gospodarstwa domowe, korzyści skali przełożą się na stan całego miasta. O tym, jak udała się edukacja na temat świadomości w sposobie gromadzenia odpadów, przekonamy się już niebawem.” Wszyscy uczymy się segregacji. Ważne jest, aby w tym samym mieście urzędnicy z Wydziału Ochrony Środowiska mówili jednym głosem co pracownicy miejskiej spółki ZGK, a tak niestety nie jest. Nawyk segregacji należy mieszkańcom wpoić przez klarowne, proste przepisy, konsekwentne w działania i systematyczność.

Kolejną frakcją odpadów, którą należy zgodnie z uchwałą segregować to popiół z palenisk w gospodarstwach domowych. W uchwale RM czytamy:Zbiórka popiołów pochodzących z palenisk w gospodarstwach domowych odbywać się będzie w okresie od listopada do kwietnia, zgodnie z harmonogramem zamieszczonym na stronie BIP Urzędu Miasta Piekary Śląskie. Poza tym okresem odbiór popiołów z palenisk w gospodarstwach domowych odbywać się będzie po telefonicznym lub mailowym zgłoszeniu przez właściciela nieruchomości podmiotowi odbierającemu odpady komunalne”.

Nic nie pisze o tym, że w miesiącach letnich segregacja popiołu nie obowiązuje. Byłby to jakiś ewenement na skalę kraju, że segregacja w Piekarach obowiązuje w określonych miesiącach. Dlaczego o tym piszę? Otóż zgodnie z instrukcją zadzwoniłem do ZGK i zgłosiłem, że mam do odbioru 4 wysegregowane worki popiołu. Okazało się podobnie jak w przypadku BIO, mój posegregowany popiół został wrzucony na samochód z odpadami zmieszanymi. Po co ja stosuję się do przepisów i segreguję ten popiół skoro finalnie ląduje na tym samym aucie co moje odpady zmieszane? Znów zapytam jaki to jest przykład dla mieszkańca. Czasami ciężko rozmawiać z urzędnikiem, który mówi: jeżeli uważa pan, że marchewka to warzywo...


poniedziałek, 7 września 2020

Zielone ładowarki - syzyfowa praca

 Zielone ładowarki zainstalowano w naszym mieście we wrześniu 2017 roku i już zaledwie kilka dni później doszło do pierwszych dewastacji. W zasadzie od trzech lat systematycznie są naprawiane i końca tych napraw nie widać. Ciekawe ile miasto wydało na naprawy urządzeń, z których praktycznie nikt chyba nie korzysta. Swego czasu w-ce Prezydent Turzański pisał, że jest to doskonała promocja Piekar. Zastanawia mnie czy gość z innego miasta też tak myśli widząc niesprawne, zdewastowane urządzenie. Oczywiście to nie jest wina władz, że piekarscy wandale upodobali sobie „zielone drzewka” i lubią przy nich majstrować. Jedna taka ładowarka kosztowała 30 tys. zł więc ta „promocja” nie była tania. Trzy lata temu, jak się dowiedziałem, brano pod uwagę zainstalowanie w Piekarach kolejnych tego typu urządzeń. Chyba raczej już porzucono ten pomysł. Trudno coś w nieskończoność naprawiać. W tym wypadku jak pokazało życie to syzyfowa praca. Po wakacjach zauważyłem, że nic się w tym temacie nie zmieniło. Wprawdzie wymieniono zdewastowane ciśnieniomierze od pompek, ale kable znów ktoś pourywał.

czwartek, 3 września 2020

„Sorry, taki mamy klimat”

 

„Sorry, taki mamy klimat” - powiedziała swego czasu minister Elżbieta Bieńkowska. Chyba większość z nas pamięta czego dotyczyła ta słynna już wypowiedź a przypomniała mi się w związku z odpowiedzią p. Prezydent na pytanie radnej Małgorzaty Gruszczyk, które padło na ostatniej sesji. Otóż radna poruszyła temat utrzymania zieleni miejskiej ponieważ jak powiedziała dochodzą do niej sygnały od mieszkańców, którzy skarżą się na zarośnięte przestrzenie chodników, miejskich klombów oraz poboczy wyjazdów z dróg podporządkowanych.

Prezydent Sława Umińska-Duraj odpowiedziała tak: „Prace z utrzymaniem i pielęgnacją zieleni są prowadzone na bieżąco. Szanowni państwo, aurę mamy taką jaką mamy. Intensywne opady deszczu powodują, że ta trawa rośnie szybciej, niż kiedy lato jest suche i upalne.”

Prawdę mówiąc w tym roku klomby wzdłuż Bytomskiej są w zdecydowanie lepszym stanie niż w poprzednim sezonie. Trawniki chyba też, choć oczywiście wszędzie nie byłem. Często widzę ekipę, która kosi w mieście trawę. Oczywiście są też miejsca zapomniane, które aż się proszą o kosę. Takim miejscem jest choćby nie tak dawno oddana do użytku droga łącząca Podmiejską z Pod Lipami czyli ulica Szybowa. Chodnikiem tu raczej pieszy nie przejdzie. Ewidentnie droga zapomniana co widać po wysokości chwastów, które już się kładą.


Tak było 2014 – Tak jest 2022

  Tak było – Tak jest Tak zatytułowany był cykl artykułów w miejskiej gazecie Twoje Piekary w roku 2014, ukazujący jak zmieniło się nasze mi...