W tym bardzo trudnym czasie dla
wszystkich, próbujemy jakoś funkcjonować. Jakoś, bo o normalności
nie ma mowy. Życie jakby zwolniło. Rozporządzeniem władz
zamknięto wiele małych firm, wprowadzono ograniczenia. Zamknięto
również polskie szkoły – dzieci mają przebywać teraz w domu, a
opiekę nad nimi mają sprawować rodzice. W szkole wprowadzono
zdalne nauczanie i wiele obowiązków dla nauczycieli, uczniów i
rodziców. Jak w czasach epidemii wygląda sprawa edukacji u naszego
zachodniego sąsiada przedstawię na podstawie wywiadu jaki ekspert
edukacyjny Sebastian Szczęsny przeprowadził z niemiecką
nauczycielką ze szkoły podstawowej Anetą Hintermayer.
W Niemczech najważniejsza jest teraz
walka z pandemią, a nie nauka. Dlatego nie wymaga się zbyt wiele od
dzieci, gdyż władze rozumieją, że same dzieci są teraz w
stresie. Nadrzędną zasadą w Niemczech jest bezpieczeństwo i
zdrowie. Wszystko inne schodzi na drugi plan.
Rozumiejąc specyficzną sytuację
władze niemieckie nie wymagają od uczniów, by sami dawali sobie
radę z nauką, podobnie ten obowiązek nie jest przerzucany na
rodziców. W obecnej sytuacji nauczyciel nie ma prawa od ucznia
niczego wymagać. Podobnie władze nie wymagają wiele od
nauczycieli. Ministerstwo od nauczyli wymaga jedynie tego, aby swoim
uczniom i ich rodzicom przedstawili tzw. „ofertę oświatową”.
Każdy nauczyciel sam decyduje jaką ofertę przedstawi swoim
uczniom. Nie robi się sprawdzianów, nie ocenia się, nie przerabia
się podstawy programowej. Nauczyciele każdemu chętnemu oferują
możliwość nauki jednak niczego nie wymagają. Obecnie rolą
nauczyciela jest wsparcie uczniów i zapewnienie im zajęcia. Szkoła
zapewnia opiekę minimalną, ale bez prowadzenia zajęć
dydaktycznych. Głównie chodzi o to, aby zająć czymś dzieci, aby
się nie nudziły. Szkoły są otwarte i nauczyciele opiekują się
tylko tymi dziećmi, których oboje rodziców jest na dyżurze z tzw.
strategicznych grup zawodowych. Są cztery takie grupy: personel
medyczny, służby mundurowe, personel sklepów spożywczych,
nauczyciele i opiekunowie.
Realnie w szkole przebywa tylko po
kilkoro dzieci. W szkole mogą jednocześnie przebywać jedynie dwie
grupy dzieci po maksymalnie 10 dzieci każda. Dzieci przebywające na
wspólnej sali zachowują między sobą odległość min. 2 metry. Na
każdej przerwie dzieci obowiązkowo idą myć ręce. Gdyby któreś
z dzieci źle się poczuło, niezwłocznie informowany jest o tym
rodzic i musi takie dziecko natychmiast odebrać ze szkoły.
Nauczyciele zapewniają opiekę nad dziećmi w godzinach 7.30 –
13.00. Jeżeli jest konieczność dłuższego zaopiekowania się
dziećmi rolę tę przejmują opiekunowie zatrudnieni przez gminę.
Nauczyciele po 60-tym roku życia
zwolnieni są z obowiązkowych dyżurów jak również ci, którzy
mają trudną sytuację opiekuńczo-zdrowotną w domu. Od
Nauczycieli, którzy nie są na dyżurach i przebywają w domu nie
wymaga się prowadzenia zdalnych zajęć mając na względzie
ograniczenia techniczne uczniów i nauczycieli. Nie w każdym domu
jest tyle komputerów co domowników. Po drugie rodzic i uczeń nie
ma obowiązku podawania swojego maila. Jednym słowem nie ma w
Niemczech aktualnie zdalnego nauczania. 75 % uczniów ma dostęp do
internetu. Dla pozostałych 25% chętnych robione są papierowe
wydruki do odbioru w szkole. Do przesyłania „oferty”, czyli
opcji dla ucznia, a nie obowiązkowych zadań, wykorzystywana jest
platforma oświatowa Moodle.
Obecnie głównym zadaniem niemieckiej
szkoły jest „opieka konieczna”.
Opisałem, jak teraz wygląda edukacja
w Niemczech, gdyż w mojej ocenie tamtejsze władze w przeciwieństwie
do naszych władz, wykazały się rozsądkiem i logiką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz