Tydzień
po strasznej tragedii, która wydarzyła się w naszym katolickim
kraju. Pozornie - gdzieś daleko, na drugim końcu Polski. Pozornie -
bezpośrednio z nami nie związanej.
Taka
smutna refleksja.
Co stało
się z naszym Narodem? Kiedyś - zjednoczonym w Solidarności,
wierzącym w ideały, mającym tyle wybitnych osobistości.
W
ostatnich latach zniszczono wiele autorytetów. Ludzie nie potrafią
już ze sobą życzliwie rozmawiać. Zamiast argumentów jest tylko
wszechobecna wrogość, agresja, insynuacje - zwłaszcza w
internecie. Czasami, nawet w gronie przyjaciół i rodziny, trudno
porozmawiać bez złych emocji .
Niektórzy
twierdzą, że człowiek, który zabił Prezydenta Adamowicza, był
chory i to jest przyczyną tragedii. Możliwe, że w jakimś stopniu
tak, ale w dużym stopniu to efekt tego, co się dzieje w mediach, i
co wyczyniają politycy, i na co przymykają oko. Wystarczy, że
ziarno nienawiści trafi na podatny grunt i jakiś człowiek, w swej
słabości, za wszystkie swoje niepowodzenia życiowe zacznie
obwiniać tego, którego mu media publiczne dzień w dzień
przypominają, pokazując jako winnego.
Kłamstwa,
pomówienia, obrażanie, to teraz codzienność również na naszym
lokalnym podwórku samorządowym. Agresja czasami sięga zenitu, o
czym przekonali się niektórzy nasi lokalni politycy, jak również
i ja, zwykły mieszkaniec, który opisuje to, co w naszym mieście
się dzieje. Od dłuższego czasu nie potrafimy już zwyczajnie ze
sobą dyskutować. Jeżeli w trakcie dyskusji ktoś się z czymś nie
zgadza, nie mając merytorycznych argumentów, używa argumentów
siłowych. Zupełnie niezrozumiałe jest, kiedy schemat agresora
wpisuje się ktoś z przedstawicieli władzy, ktoś z radnych, ktoś
z posłów - osoba publiczna. Zamiast być wzorem i przykładem dla
innych, często inicjuje mowę nienawiści. Zwolennicy jednej czy
drugiej opcji ścierają się. Zwłaszcza przed wyborami. Nie
przebierając w słowach, próbują często ośmieszyć swego
przeciwnika politycznego, czyli każdego, kto myśli inaczej niż
oni, albo stoi na drodze do celu. Posuwają się do pomówień, a
nawet kłamstw. Nie ma debaty na argumenty, tylko jest wyścig kto
kogo bardziej ośmieszy, pomówi - upodli.
Wystarczy
przejrzeć komentarze w różnych mediach społecznościowych naszego
miasta. Ukazuje się w nich rzeczywisty, smutny obraz tego, jak
prowadzona jest dyskusja. Jak na dłoni widać, jakim językiem
adwersarze się posługują.
Wszystko
zaczyna się od braku szacunku do drugiego człowieka, braku
zrozumienia inności, innego toku myślenia. Wymagamy szacunku od
drugiej strony, sami tego szacunku nie okazując. Zalewa nas morze
złych emocji. Dziś powszechne jest obrażanie drugiego, jego
wyśmiewanie, zwłaszcza zza klawiatury komputera. Powszechne jest
również tolerowanie tego stanu rzeczy i to przez wszystkich, czyli
nas-mieszkańców, władzę, radnych. Również Kościół. Z reguły
lubimy się przypatrywać z boku kiedy coś się dzieje, kiedy jest
awantura. Najczęściej jednak nie reagujemy. To koło agresji
napędza się coraz bardziej. Już w zasadzie nikt nie widzi sensu,
aby przekonywać drugą stronę za pomocą argumentów. Dominuje
wrogość.
Takie
tragedie, jak ostatnia – w Gdańsku, wielu skłania do refleksji i
zadumy.
Pojawiają
się wypowiedzi polityków, którzy po przejrzeniu swoich postów i
komentarzy uderzają się we własne piersi i obiecują zacząć
zmiany od siebie. Niestety, nawet w dniu żałoby przekaz telewizji
publicznej nie pozostawiał złudzeń, że zatrzymano się choć na
chwilę.
Wiele
osób się zastanawia, czy to tragiczne, smutne wydarzenie, czegoś
nas Polaków nauczy. Chciałbym, aby tak było, ale powiedzenia z
czegoś się biorą. Nie liczę, że od jutra coś się zmieni. Mam
tylko nadzieję, że wielu przemyśli i zastanowi się nim napisze
coś niestosownego, nim zacznie znów kogoś obrażać, ośmieszać i
pomawiać. To, że ktoś ma inny pogląd, inne spojrzenie na pewne
sprawy nie od razu oznacza, że jest naszym wrogiem. Powinniśmy
reagować, zwracać uwagę i nie dawać „pożywki” tym, którzy
przekraczają granice zwykłej przyzwoitości i dobrych obyczajów.
Powinniśmy...
Dawniej
na Śląsku żyli w przyjaźni, obok siebie, ludzie różnej wiary,
różnej kultury.
Dziś, to już tylko historia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz