wtorek, 22 października 2019

Emocje na Komisji Edukacji



Pewnie wielu Czytelników jest ciekawych co takiego powiedział na dzisiejszej Komisji Edukacji, Kultury i Sportu w-ce Prezydent Słota, że radny Papaja poprosił o przeprosiny.
Jednym z tematów porządku posiedzenia dzisiejszej KEKiS była „Bieżąca analiza skutków reformy oświatowej”. Twarde dane przedstawiła Dyrektor ZEFO Teresa Korab. Już na wstępie zaznaczyła, że ta analiza to nie są wszystkie koszty jakie poniosło nasze miasto. W związku z reformą musiano stworzyć nowe klasopracownie, co kosztowało 665 500 zł. Doposażenie klas to koszt 134 000 zł. Dostosowanie szatni kosztowało 95 000 zł. Remonty zrobione przez same szkoły, bez udziału Wydziału Remontu UM, to koszt 130 500 zł. Archiwizacja kosztowało 5 000 zł. W sumie koszty zgłoszone przez dyrektorów wyniosły 1 031 460 zł. Do tego dochodzi koszt utworzenia szkoły podstawowej w byłym gimnazjum nr 2 – 171 648 zł oraz koszty związane z przeniesieniem szkoły specjalnej do nowego budynku – 187 800 zł.
W sumie w związku z reformą rządu PiS miasto poniosło koszty w wysokości 1 390 980 zł.
Minister Zalewska zapewniała, że reforma jest policzona i pieniądze na reformę są. Rzeczywistość okazała się zgoła inna.
Miasto dostało 95 000 zł na utworzenie nowej szkoły (MSP nr 2), nie dostając nic na reorganizacje związaną z wprowadzeniem reformy.
Po przedstawieniu tych twardych danych przez Teresę Korab głos zabrała radna Natalia Ciupińska-Szoska, zwracając się do radnego Piotra Papaji (PiS) cyt.: „Przepraszam, ale muszę się zwrócić do pana radnego Papaji, który przez dwa lata obiecywał, że Ministerstwo Edukacji ma pieniądze. Więc chciałam się zapytać pana radnego gdzie są te pieniądze, po prostu”.
Uprzedzając pytania, głos zabrała Dyr. Teresa Korab mówiąc, że dostaliśmy zwiększoną subwencję na podwyżki dla nauczycieli w kwocie 1 079 463 zł. Natomiast według wyliczeń ZEFO koszt podwyżek wyniesie około 1 900 000 zł. Jak łatwo obliczyć tylko w tym wypadku miasto będzie musiało dołożyć z własnych środków ponad 800 000 zł.
Naczelnik Sojka dodał, że w tym roku szkolnym spadła na nas kolejna kwestia związana z wypłatą każdemu stażyście 1000 zł. Okazało się, że MEN policzył nam o dwóch stażystów za mało. I znów miasto musi dołożyć ze swojego budżetu.
Głos zabrał radny P.Papaja mówiąc o podatkach PIT i CIT oraz stwierdzając, że zarówno w budżecie Państwa jak i w budżecie samorządów przybywa dochodów. Zdaniem radnego budżet naszego miasta jest o 100 mln większy niż w poprzednim roku, a subwencja ogólna bardzo rośnie. Na pytanie radnej N.Ciupińskiej-Szoska niestety nie odpowiedział. Zawsze można odsłuchać całą wypowiedź radnego Papaji, gdyż była „interesująca”, co było widać po uśmiechach na twarzach członków Komisji. Podsumowując wypowiedź radnego Papaji, Przewodniczący Łukasz Ściebiorowski stwierdził: „Obawiam się, że od kilku lat pan radny żyje w innej rzeczywistości”.
Radna N.Ciupińska-Szoska powtórzyła pytanie: „ Dalej pytam gdzie są pieniądze Ministerstwa Edukacji. Pan przez dwa, czy trzy lata powiedział, że są na ten cel zabezpieczone środki. Proste pytanie(...) Niech Pan to przyzna wprost – nie poszły za reformą żadne pieniądze. Mówi o tym tak samo raport NIK. Panie radny nie zmieni pan rzeczywistości”.
„Szukam tabletki dla pani na uspokojenie” - tak skomentował wypowiedź radnej P.Papaja.
Niestety do radnego nie docierały twarde dane przedstawione przez Naczelnika Sojkę, czy Dyrektor Korab.
I tu zabrał głos w-ce Prezydent Paweł Słota: „Szanowny panie radny Papaja. Cóż mogę powiedzieć. Zastanawiam się czy pan mówi o Polsce, naszym kraju czy jakimś innym kraju gdzieś w Unii Europejskiej albo za granicą. Ja muszę tutaj wiele rzeczy sprostować ponieważ wszystko to co teraz mówimy się nagrywa. I w momencie kiedy ktoś odsłucha wyłącznie pana wypowiedź, może dojść do wniosku, że tutaj władze miasta nie wiem co robią z tymi pieniędzmi, skąd my wszędzie wykazujemy, że tylko musimy dokładać, a pan fantastycznie przedstawia miasto miodem i mlekiem płynące, gdzie w przeciągu dwóch lat wzrastają nam dochody o 30 %. No szanowny panie radny ja powiem jedną rzecz, bo do pana to trzeba, przepraszam ze względu na wiek, bo pan pewnie się obrazi, ale trzeba obrazkowo. Pan zawsze mówi na sesji, że pan to musi przemyśleć, że pan potrzebuje więcej czasu. W związku z tym ja bardzo bym prosił, żeby pan ponownie sobie odsłuchał wypowiedź pani dyrektor Korab jak pan potrzebuje więcej czasu i później też może ponownie moją.”
„Coś tu za wysokie tony są. Na mnie krzyczą, że wypowiadam takie, czy inne kwestie” - powiedział radny Papaja.

"Ja bym bardzo pana prezydenta Słotę prosił o to, żeby mnie przeprosił tutaj za to, że po prostu wypomina mi mój wiek" – mówił dalej radny.
Ataki ad personam niektórych z radnych, ton nie przystający do obrad komisji, czy to sesji rady miasta, jest całkowicie nie na miejscu” - powiedział radny Mateusz Targoś.
Zgadza się, tylko chyba radny M.Targoś zapomniał jak brzmiały jego wypowiedzi na jednej z ostatnich sesji RM. Tez warto odsłuchać.
Krótko mówiąc emocje poszły w górę, ale nie ma się co dziwić, bo temat jest istotny. Samorządy coraz bardziej są obciążane dodatkowymi wydatkami, a zapewnienia rządu nie mają pokrycia co udokumentowała Dyrektor ZEFO Teresa Korab jak również Skarbnik Miasta.
Warto odsłuchać nagrań z dzisiejszej Komisji Edukacji Kultury i Sportu, aby mieć wyobrażenie jak czasami przebiega dyskusja radnych.
Przysłuchując się obradom Komisji, osobiście uważam, że w żaden sposób w-ce Prezydent Słota nie obraził radnego.

Komisja Edukacji, Kultury i Sportu  22.10.2019


piątek, 11 października 2019

Parking ale o zupełnie innym przeznaczeniu



W ostatnim czasie, jak grom z jasnego nieba obiegła Piekary informacja, że Zarząd Województwa Ślaskiego planuje na naszym terenie utworzyć, jak napisano na stronie UM, składowisko odpadów dla mieszkańców naszego regionu. Informacja ta wywołała wiele emocji i szeroką dyskusję. Dyskusja w tym temacie miała miejsce również na ostatniej, nadzwyczajnej sesji RM, która odbyła się 9 października. Na sesji obecni byli przedstawiciele władz województwa śląskiego jak i parlamentarzyści z naszego regionu. Padały wzajemne oskarżenia, mocne słowa, ostre riposty.
Politycy jak wiadomo lubią grać na emocjach ludzi, zwłaszcza przed wyborami. Jak zwykle chodzi o osiągnięcie zamierzonego celu bez względu na sposób, czy styl.
„Pan radny kłamie” - powiedziała obecna na sesji RM Izabela Domogała, członek Zarządu Województwa Ślaskiego zwracając się do radnego Łukasza Ściebiorowskiego. „Mnie obrzydza kiedy się manipuluje informacją” - mówiła dalej Izabela Domogała.
Kto manipuluje, kto kłamie, gdzie leży prawda?
Tak naprawdę chodzi o projekt do dyskusji, przygotowany przez Zarząd Województwa Śląskiego, aby jedno z trzech miejsc wyznaczone do magazynowania, czyli przechowywania zatrzymanych pojazdów wraz z odpadami, zlokalizowane było na terenie naszego miasta, w Dąbrówce Wielkiej.
Wszyscy wiemy, że niektóre firmy zajmujące się odpadami łamią prawo i w pogoni za łatwym zyskiem pozbywają się różnego rodzaju odpadów podrzucając je gdzie tylko się da. Składowanie oraz utylizacja odpadów kosztuje i to coraz więcej. Opłaca się więc za okrągłą sumkę przywozić odpady nawet zza granicy i podrzucić je jakiejś gminie lub podrzucić do wynajętego magazynu. Podobny proceder znamy z własnego podwórka i mam na myśli nielegalne składowisko niebezpiecznych pojemników przy ul. Konarskiego w Brzozowicach. 

Co ciekawe, od kiedy rządzi Prawo i Sprawiedliwość, czyli od 2015 roku, ilość odpadów przywiezionych do Polski drastycznie wzrosła. W 2015 roku do Polski przywieziono 154 tys. ton odpadów, w 2016 już 256 tys. ton a w 2017 aż 378 tys ton. Czyli od kiedy rządzi PiS ilość przywiezionych odpadów się podwoiła. Najwięcej odpadów trafia do nas z Niemiec, Szwecji, Wielkiej Brytanii, Włoch Austrii, Litwy, Słowenii. Trafiają do nas odpady nawet z Australii i Nigerii. Są to dane Ministerstwa Środowiska.

Odpowiednie służby mają prawo kontrolować transport samochodowy i w razie naruszenia wymagań i przepisów, zgodnie z ustawą o odpadach z 14 grudnia 2012 roku, pojazd taki wraz z odpadami może zostać zatrzymany i skierowany do najbliższego dostępnego miejsca wyznaczonego w wojewódzkim planie gospodarki odpadami, spełniającego warunki magazynowania odpadów. Zarząd województwa zgodnie z ustawą wyznacza nie więcej niż trzy takie miejsca w województwie. Wyznaczenie takiego miejsca podlega zaopiniowaniu przez właściwych starostów, a w przypadku miasta na prawach powiatu przez prezydenta miasta na prawach powiatu. Zatrzymany pojazd z odpadami umieszcza się w wyznaczonym miejscu – parkingu, do czasu usunięcia naruszeń wymagań dla transportu odpadów. Starosta, prezydent miasta na prawach powiatu ustala wysokość opłat za usunięcie, strzeżenie i przechowywanie pojazdu na parkingu. Jeżeli ustaną przyczyny uzasadniające przechowywanie pojazdu w tym miejscu, starosta, prezydent miasta na prawach powiatu zawiadamia uprawnionego o możliwości odebrania pojazdu. W przypadku nie odebrania pojazdu w terminie 60 dni od dnia otrzymania zawiadomienia stosuje się postępowanie egzekucyjne. Gdy nie ustalono podmiotu odpowiedzialnego za zagospodarowanie odpadów obowiązek ten spoczywa na podmiocie wykonującym transport odpadów. Tyle ustawa. W mojej ocenie zdecydowanie lepiej zatrzymać i mieć kontrolę nad nielegalnym transportem odpadów, niż pozwolić kierowcy, aby się ich pozbył w dowolnym miejscu, np. wysypując je do jakiejś dziury w ziemi, czy podrzucając je do lasu. Zasadnicze pytanie brzmi ile taki samochód może stać w wyznaczonym miejscu-parkingu. Pojazd wraz z odpadami pozostaje na parkingu do czasu ustalenia w decyzji administracyjnej sposobu i miejsca zagospodarowania odpadów. Jeżeli się nie uda ustalić właściciela odpadów, a firma transportowa porzuci samochód i zniknie, co z odpadami? Jak wiadomo na przykładzie nielegalnych odpadów z Konarskiego, procedury w naszym kraju mogą trwać miesiącami, a nawet latami. Ten fakt, przemawia za tym, żeby takiego parkingu nie mieć na swoim terenie. Z drugiej strony, zgodnie z prawem gdzieś musi być. Jeżeli starosta, prezydent miasta na prawach powiatu nie utworzy takiego miejsca-parkingu do magazynowania odpadów z zatrzymanych transportów, czyli nie wywiąże się ze wskazań WPGO, grozi mu kara od 10 do 100 tys. zł. Oczywiście tę karę zapłacimy my wszyscy.
Podsumowując nie chodzi tu o żaden punkt składowania odpadów z naszego regionu jak napisano na stronie UM, ani o składowanie odpadów nielegalnie zwożonych na Śląsk. Chodzi o miejsce, parking, na który będą kierowane i przetrzymywane pojazdy przewożące odpady do czasu wydania decyzji administracyjnej. Odpady nie będą z samochodów wyładowywane. Koszty ma ponosić właściciel odpadów, ewentualnie transportujący te odpady. W ustawie też wyraźnie zapisano, że (cyt.): „pojazd wraz z odpadami umieszcza się w miejscu wyznaczonym zgodnie z ust. 2. Wprawdzie wprost nie napisano, że chodzi o parking na którym będą przetrzymywane pojazdy przewożące odpady, a o miejscu spełniającym warunki magazynowania odpadów. Jeżeli w wyznaczonym miejscu będą stały zatrzymane samochody z ładunkiem do czasu wydania decyzji administracyjnej to jest to po prostu parking, spełniający ze względu na ładunek znajdujący się na samochodach określone wymogi. Nie nadinterpretowywałbym pewnych określeń. Sami Państwo oceńcie czytając zapisy ustawy, czy artykuł na stronie UM nie jest nieco naciągany. Wypowiedzi niektórych osób publicznych również moim zdaniem są w tym temacie przejaskrawione.
Propozycja Zarządu Województwa Śląskiego o utworzeniu takiego miejsca dla przetrzymywania zatrzymanych pojazdów przewożących odpady podlega konsultacjom.
Żeby była jasność, to moim zdaniem, ze względu na długotrwałe procedury administracyjne, czyli możliwość wielomiesięcznego oczekiwania na wydanie decyzji co dalej, oraz ze względu na słabe egzekwowanie przepisów prawa, nie jestem za tym by taki parking utworzono na terenie naszego miasta. My już mamy wiele problemów z nielegalnymi odpadami i nie potrzebujemy kolejnych.

Wielki przekręt


Przed wyborami samorządowymi w 2014 roku obecna Prezydent S.Umińska-Duraj zapewniała mieszkańców zasobów Arrady, że zrobi wszystko co będzie możliwe, by im pomóc w trudnej sytuacji w jakiej się znaleźli. Z Arradą od dawna były problemy i wiadome było, że spółka upadnie.
Wszyscy zastanawiali się co będzie dalej z mieszkaniami i mieszkańcami, którzy w tych zasobach mieszkają. Scenariusze mogły być różne. Jesienią tego roku udręka mieszkańców się zakończyła dzięki temu, że po kilku latach starań spółka miejska Nieruchomości-Brzeziny zakupiła 814 mieszkań po upadłej Arradzie. Kwota transakcji wyniosła 27 mln zł.
Wcześniej, bo 7 listopada 2016 roku podjęto na nadzwyczajnej sesji RM uchwałę o powołaniu spółki Nieruchomości Brzeziny. Kiedy padła propozycja, by sesję dotyczącą spraw mieszkańców Brzezin zwołać w Brzezinach, radny P.Papaja z PiS wyraził swoją głęboką obawę o swoje zdroworozsądkowe myślenie. Koniec z końców nie wziął udziału w głosowaniu nad powołaniem spółki. Udział w głosowaniu wziął natomiast jego kolega z klubu, radny G.Zorychta, który zagłosował za, by następnie w lipcu złożyć zawiadomienie do prokuratury, że było to działanie na szkodę interesu publicznego. Na spotkaniu w MSP nr 15, które miało miejsce 5 października 2018 roku mieszkańcy Brzezin radnego Zorychtę wybuczeli, dając mu do zrozumienia, że nie jest tu mile widziany. Radny szybko wówczas opuścił salę nie oglądając się za siebie.
Jeden z przeciwników obecnej władzy, związany z PiS stwierdził w tamtym czasie: „Grzegorz Zorychta powstrzymał wielki przekręt na skalę kilkunastu milinów złotych i uratował mieszkańców byłej Arrady przed kilkuset złotową podwyżką”.
Prokuratura, która jest w rękach PiS nie stwierdziła jednak „wielkiego przekrętu” i umorzyła postępowanie. Tym samym „wielki przekręt” się udał, a mieszkańcy zasobów byłej Arrady od jesieni tego roku mogą wreszcie spać spokojnie.

Tak było 2014 – Tak jest 2022

  Tak było – Tak jest Tak zatytułowany był cykl artykułów w miejskiej gazecie Twoje Piekary w roku 2014, ukazujący jak zmieniło się nasze mi...