Jak już zapewne wszystkim wiadomo, od 1 stycznia drastycznie wzrastają opłaty za wywóz śmieci.
Nie jestem zwolennikiem centralnego zarządzania, ale gdyby nie „hamulec” ustawowy to nie wiadomo jak wysoko niektóre gminy wywindowałyby stawkę za wywóz odpadów.
„Czerwona lampka” mi się zapaliła po wypowiedzi naszego Skarbnika:
„Inny wzrost dochodów w naszym mieście, na który generalnie mamy wpływ, są to tzw. dochody z opłaty śmieciowej. Przy czym tutaj znowu z kolei trzeba pamiętać, że to są dochody ukierunkowane i można je wykorzystać tylko i wyłącznie na realizację gospodarki odpadami. Więc tutaj nie możemy np. część strumienia tych dochodów przeznaczyć na realizację innych zadań”.
A gdyby tak te opłaty za śmieci nie były ukierunkowane? Aż strach pomyśleć. Domyślam się, że władzom gmin również nie jest na rękę to, że ustawa wskazuje jakie gmina może zastosować maksymalne stawki. Gdyby nie ten hamulec, mielibyśmy zapewne armagedon cenowy.
W naszym mieście opłatę płacimy od mieszkańca. W przypadku ustalenia opłaty "od osoby" jej górna granica to 2 proc. miesięcznego dochodu rozporządzalnego. Maksymalna stawka od osoby to więc obecnie 38,38 zł (zmieni się ona po opublikowaniu wysokości miesięcznego dochodu rozporządzalnego, co nastąpi z końcem marca).
Od stycznia w Piekarach mamy płacić prawie maksymalną stawkę, niższą zaledwie o 38 groszy od dopuszczalnej.
Są gminy gdzie stawki za wywóz śmieci wynoszą dzisiaj 13 zł. Dlaczego? Bo nie przespali czasu tylko coś w tym temacie zadziałali. Aż trudno w to uwierzyć. My o takich stawkach możemy tylko pomarzyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz