W temacie projektu uchwały dotyczącym podniesienia dla mieszkańców podatku od nieruchomości do maksymalnej stawki, dyskusji w zasadzie nie było.
Jedynie radny Czesław Wymysło zwrócił się do Skarbnika Miasta z pytaniem, jak odczuje te podwyżki zwykły Kowalski oraz czy tymi podwyżkami nie wykończymy, jak powiedział, „małych sklepików?”
Skarbnik Ireneusz Dzięcioł odpowiedział: „Jeżeli chodzi o przysłowiowego Kowalskiego, który posiada domek powiedzmy 100 mkw, czy tam mieszkanie, to podwyżka w skali roku nie przekroczy 100 zł. Naprawdę nie jest to duże obciążenie jeśli chodzi o Kowalskiego”.
„Co do stawki podatku w przypadku prowadzenia działalności gospodarczej tutaj generalnie wzrost jest trochę większy. Natomiast nie powinno przełożyć się to w sposób jakiś widoczny i znaczący na działalność podmiotów gospodarczych”.
Jeżeli każdy podnoszący nam opłaty np. za śmieci, wodę, energię, gaz, czynsz, grunt itd., itd. powie, że on podnosi tylko sto zł, więc nie jest to duże obciążenie jeśli chodzi o przeciętnego Kowalskiego to ma racje czy nie? Przecież każde gospodarstwo domowe musi zsumować te wszystkie podwyżki i wówczas robi się całkiem fajna sumka. Wtedy widać jak na dłoni o ile nam wzrosły koszty utrzymania. Zapewne dla Skarbnika te 100 zł nie jest dużym obciążeniem w budżecie domowym zwłaszcza, że ustawa z 8 października przewidziała spore podwyżki właśnie dla skarbników miast i zastępców prezydenta. Bardziej interesuje zdanie w tym temacie przeciętnego urzędnika z UM, czy dla niego te podwyżki są mało znaczące.
Skarbnikowi niejako z automatu podnosi się wynagrodzenie. A co mieszkańcowi podnosi się z automatu? Oczywiście - ciśnienie. I znowu będzie problem, bo nie ma się gdzie leczyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz