W czasie wakacji, a dokładnie 31 lipca, p. Prezydent wydała zarządzenie w sprawie ustalenia wykazu jednostek organizacyjnych sprawujących opiekę nad placami zabaw i siłowniami zewnętrznymi znajdującymi się na terenie gminy Piekary Śląskie i określenia zakresu ich obowiązków. Zarządzenie nakłada obowiązek na niektóre szkoły, przedszkola, MOPR i MOSiR utrzymania, konserwacji, czyszczenia, przeglądów i naprawy urządzeń znajdujących się na placach zabaw oraz wchodzących w skład siłowni zewnętrznych. O ile zrozumiałe jest to, że przedszkole czy szkoła dba o plac zabaw na swoim terenie, o tyle mam wątpliwości, czy placówka edukacyjna powinna zajmować się koszeniem trawy na nie swoim terenie, czasami znacznie oddalonym od terenu placówki. Jak widać, podobne zdanie ma też radna Małgorzata Gruszczyk, która na ostatniej Sesji RM podjęła ten temat. Radna Gruszczyk przypomniała, że jakiś czas temu władze ograniczyły w ramach oszczędności liczbę etatów konserwatorom i sprzątaczkom, czyli obsłudze technicznej placówek edukacyjnych. Jednym słowem mniej etatów a więcej obowiązków, więcej pracy za te same albo mniejsze pieniądze.
Czy to jest właściwe podejście do pracownika? Mam wątpliwości.
Radna zapytała p. Prezydent: Jak rozwiązano wszelkie kwestie z ubezpieczeniami i szkoleniami i jak pod tymi względami pracownicy są zabezpieczeni.
Sława Umińska-Duraj odpowiedziała: „Utrzymywanie placu zabaw nie wymaga żadnych szkoleń i przyswojenia nadzwyczajnych umiejętności. Od tego mamy konserwatorów w placówce żeby dbali o place zabaw, bo tam akurat stopień zaniedbania był bardzo wysoki. Uważam, że nie przekracza to możliwości konserwatora, aby raz w roku, podkreślam raz w roku, przemalował elementy drewniane, które się po prostu rozsychają. Nie wydaje mi się żeby konserwatorzy byli aż tak przeciążeni, żeby tych drobnych prac konserwatorskich nie przeprowadzać.”
Radna chciała uzyskać konkretną odpowiedź dotyczącą infrastruktury zwłaszcza poza terenami placówek: „Jak to będzie załatwione”.
Pani Prezydent odpowiedziała tak: „Podtrzymuję to wszystko, co zostało zawarte w moim zarządzeniu. Podpisałabym je jeszcze raz i uważam, że to było słuszne i jedyna droga, bo stan placów zabaw wydatnie się poprawił od czasu wejścia w życie tego zarządzenia.”
Z tego co wiem, to Prezydent nie jest zwierzchnikiem dyrektora i nie ma podstaw prawnych aby nakazywać dyrektorowi placówki dbanie o jakiś plac zabaw poza terenem placówki edukacyjnej.
Często podkreślam, że przykład idzie z tzw. góry. Skoro „góra” nie zawsze stosuje się do przepisów prawa, to dlaczego „na dole” ma być inaczej? Tego typu działania przypominają mi lawirowanie między paragrafami byłego Prezydenta Korfantego. Sądziłem, że takie wybiórcze podejście do prawa mamy już za sobą.
Rozszerzając myśl p. Prezydent - skoro nic nie stoi na przeszkodzie, by placówka edukacyjna utrzymywała w dobrym stanie technicznym i czystości obszar miasta poza swoim terenem, to również inne jednostki można obdarzyć podobnym „przywilejem”.
Często przejeżdżam obok skweru między ulicami Janty i Orzei. O ile część skweru od strony LO jest dobrze utrzymana, o tyle ta od strony Sowińskiego częściej zaniedbana. Może by tak przydzielić opiekę nad tym skwerem Szpitalowi Miejskiemu, który znajduje się tuż obok? Zapewne dla konserwatora szpitala wyplewienie raz w roku tych kilku rabat nie będzie jakimś większym problemem, a efekt będzie konkretny. Idę dalej za myślą p. Prezydent, która wspominała o rozsychających się drewnianych elementach, wartych przemalowania raz w roku. Oczywiście, że warto, a nawet należy! W takim razie może konserwatorowi z UM przydzielić pomalowanie ławek na Pl. Noblistów i wzdłuż ul Bytomskiej? Ewidentnie widać, że akurat stanu tych ławek jakoś nikt z urzędników nie zauważa, a często są w fatalnej kondycji. Czyżby najciemniej było znów pod latarnią?